wtorek, 4 września 2012

Hejka! Mam nadzieję, że dobrze u was. Tak? Świetnie. Zapraszam na rozdział.


- Niesamowite! Ale jak? Gdzie? Kiedy? - mówiłam, otwierając oczy ze zdumienia.
- Cleo, nie wiem czy to prawda, ale kiedyś czytałem o wyspie Mako. Podobno jest magiczna. - mówił z przejęciem. - Prawdopodobnie Rikki znalazła się w dobrym miejscu, o dobrym czasie. Nie wiem jak to działa, ale mam zamiar to rozpracować. - popatrzył na mnie. - Pomożesz mi. Popłyniemy razem na wyspę Mako.
- Co? Żartujesz sobie?! Nie chcę się stać pokarmem dla rekinów! - wrzasnęłam przestraszona. Nagle zrobiło mi się wstyd, bowiem cały korytarz się na mnie tępo gapił. Po lekcjach wróciłam do domu i zajęłam się odrabianiem lekcji. Fizyka, matematyka, geografia, angielski itp. A to wszystko taakie nudne. Och! "Fly on the wall..".
- Słucham? - powiedziałam do słuchawki. - Tak, Lewis na pewno z Tobą popłynę. Obiecałam.
- Cieszę się. Będę na Ciebie czekał przy mojej łódce o 19. Cześć.
Ponownie zabrałam się za lekcje. Puk, puk.
- Proszę!
- Cleo, pożycz mi bluzkę, nie mam w co się ubrać. - krzyknęła Kim, moja wredna siostra. Była młodsza o 4 lata, a zachowywała się jak dorosła. Zawsze chodziło jej o to, żeby mnie wkurzyć. Wylanie na mnie płatków śniadaniowych przed rozdaniem świadectw to był mały Pikuś, w porównaniu z tym co zrobiła kiedy szłam do gimnazjum. Szkoda słów.
- Spadaj! Masz swoje ubrania! - krzyczałam na siostrę.
- Ok. To spadam, ale do taty! - pokazała mi język i zbiegła po schodach na dół. - Taato! Cleo nie chce mi pożyczyć bluzki.
I wtedy do pokoju przyszła mama. Miałam pecha. Wczoraj podpadłam mamie, dzisiaj też. Jestem ciekawa czy pozwoli mi płynąć razem z Lewisem?
- Cleo, pożycz siostrze bluzkę. Jest młodsza i powinnaś jej czasem ustąpić. - powiedziała i popatrzyła na mnie karcąco.
- No.. dobra. - popatrzyłam na Kim i pomyślałam sobie; "Ty gnido! Zobaczysz co będzie jak będę sławna!" Tak, tak, tak. Będę sławna. Co za marzenie. Jednak mam szansę dostać się na studia wokalne. Umiem grać na gitarze. Mam ładny głos. Czego więcej chcieć?
- Mamo. Umówiłam się z Lewisem. Mogę już iść? - spytałam głośno przełykając ślinę, bowiem wiedziałam, że mama nie chętnie się zgodzi lub w ogóle.
- Oczywiście. Wszyscy wychodzimy, więc ty też gdzieś idź. Ale masz się uczyć.
Tym mama mnie zadziwiła. Podziękowałam jej i dałam całusa w policzek. Pobiegłam na górę, po komórkę i wybiegłam z domu.
Kiedy przyszłam zobaczyłam Lewisa siedzącego już w łódce. Wskoczyłam do środka i ruszyliśmy.
- Popatrz tu. - odezwał się w pewnej chwili i pokazał mi jakąś książkę. - Tu jest napisane coś o Mako. Bla, bla.. O! Jeziorko, coś tam.. księżyc, ee.. - Lewis próbował przeczytać starą księgę. Nie miał żadnych problemów z czytaniem, ale księga była bardzo stara, w niektórych miejscach brudna, podarta. - Chyba rozumiem. Podczas pełni księżyca, w jakimś wulkanicznym jeziorku, jeśli wtedy znajdziesz się w tym jeziorku nastąpi przemiana. Staniesz się.. człowiekiem-rybą.
- Wow! Ale super! Zabierz mnie tam, chcę zanurkować pomiędzy rafy. - rozmarzyłam się, a kątem oka spostrzegłam jak Lewis puka się po głowie. Ha, ha, ha. Wstałam i zaczęłam się rozglądać. Trzymałam w ręce komórkę, nie miałam kieszeni, ani torby przy sobie. Komórka wpadła do wody.
- Och. I po niej! Hej, patrz Mako! - krzyknęłam do Lewisa. - Idę po moją komórkę.
- To niebezpieczne. Stó.. - nie zdążył dokończyć, ponieważ z pluskiem wskoczyłam do wody. Komórka była wodoodporna. W końcu nie bez powodu jej szukałam. Nagle zobaczyłam komórkę. Podpłynęłam i wzięłam ją do ręki. I wtedy prawie nie umarłam ze strachu. Niedaleko węszył rekin. Zaczęłam płynąć do góry, ale tak się bałam, że nie mogłam się wynurzyć. Prawie się udusiłam! Na szczęście Lewis (bardzo dobrze pływa) po mnie zanurkował. Wypłynął na powierzchnię. Robił wszystko żeby mi pomóc uspokoić. Po 15 minut byłam już spokojna. Otworzyłam pudełko Lewisa z kanapkami i zaczęłam się nimi zajadać. Chłopak okrył mnie jakimś kocem. Brudnym i podartym, ale lepsze to niż nic.
- Lewis to płyń do Mako. Chcę być człowiekiem-rybą. - powiedziałam stanowczo.
- Ale..
- Żadnych ale! Płyń.
- No dobra. - chłopak niechętnie włączył silnik motorówki.
Po 5 minutach byliśmy u celu. Wyskoczyłam z łódki. Wzięłam Lewisa za rękę i pobiegłam prosto w las. Długo się szwendaliśmy. Bardzo się bałam. Las był pełen węży i gryzoni. Poza tym kiedy człowiek idzie pomiędzy tymi wszystkimi drzewami ogarnia o strach.
- Aaaaa! - krzyknęłam. Co się dzieje! Gdzie ja jestem! Wpadłam do groty. Było ciemno, brudno i śmierdziało. Po chwili usłyszałam kolejny wrzask. Tym razem nie mój i męski. To Lewis. Wskoczył za mną.
- Co ty.. - zatkał mi usta.
- To prawdopodobnie miejsce zmiany w człowieka-rybę czyli syrenę. - mówił i prowadził mnie po schodach groty.
- Woow! - krzyknęliśmy oboje. Co to było za piękne miejsce to jeziorko! Ściany świeciły brylantami, woda była jasna jak śnieg... Piękne, cudowne miejsce.
- No to ziuu! - powiedziałam jednocześnie wskakując do wody. - Będę syreną!
- Cleo, musiałaby być peł.. O nie! Człowieku wychodź z wody, zaraz pełnia. Nie będziesz żadną rybą! Jeśli ci to zostanie to..
Lewis nie zdążył dokończyć. Woda w jeziorku zaczęła wrzeć i wylatywały z niej bąbelki. Księżyc świecił mi prosto w oczy. Mój towarzysz wyglądał jakby zaraz miał puścić pawia. Po kilku minutach woda uspokoiła się. Ale czemu nie miałam ogona? Czemu nie byłam rybą?
- Kochanie, widocznie to tylko ściema.
- Ale co z tą wodą? Błyszczała! - mówiłam.
- Nie wiem..
W tej sprawie byliśmy bezradni. Pozostało nam tylko zapytać Rikki o całe to zamieszanie. Wróciłam do domu. Położyłam się spać.
Rano jak zwykle obudził mnie głupi budzik, jak zwykle się umyłam, jak zwykle się ubrałam, jak zwykle kopnęłam w drzwi Kim żeby ją obudzić, jak zwykle zjadłam śniadanie i jak zwykle przyszła po mnie Emma. Opowiedziałam jej o całym zajściu. Była podekscytowana. Ale w jednym nie byłyśmy zgodne. Ona nie chciała żebym wyciągnęła z Rikki jej sekretu o syrenach. Zignorowałam to. Na przerwie śniadaniowej ja, Lewis i nie chętna Emma usiedliśmy razem przy stole z Rikki.
- Eee, Rikki. - zaczęłam. - Nie będę owijała w bawełnę. Wiem, że jesteś.. Znam twój sekret. Opowiedz coś więcej o tych całych ogonach. Dziewczyna z początku, była nie chętna, udawała nawet, ze nie wie o co chodzi. Ale jakoś ją przekonaliśmy do wyjawienia sekretu. Opowiedziała nam wszystko. O ogonach, mocach, magii. Opowiedziała o swojej przemianie, syreną jest już od 2 lat. Gdy tak mówiła, ja zdawałam sobie sprawę z tego, że przy moim najbliższym kontakcie z wodą zmienię się w rybę. Muszę uważać. A ciekawe jak jest z moją mocą? Chciałabym ''umieć'' znikać ludzi. Kim by poległa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz